"Zrobiła trudną, niebezpieczną rzecz: zerwała maskę i pokazała światu swoją prawdziwą twarz."
W książce poznajemy tytułową Carrie, która posiada telekinetyczne zdolności, oraz jej matkę - religijną fanatyczkę, która uważa, że dziewczyna jest opętana.
Z dziewczyny wszyscy się śmieją i jej dokuczają, co kończy się dla każdego tragicznie podczas wielkiego balu.
Bardzo fajna i lekko straszna (choć według mnie nie przebije "Światła września") . Ale też nie najlepsza książka Kinga, chyba najbardziej, jak dotąd, podobała mi się "Misery". Ale nadal będę próbować powieści tego autora, bo chcę odnaleźć ten geniusz, co tak piszą o nim ;)
I okładka bardzo mi się podoba :D
Moja ocena: 4-
Mnie w "Carrie" najbardziej brakowało strachu. Czytając tę książkę, chciałam czuć ten dreszczyk emocji, skoki ciśnienia, przyjemny lęk. A tu nic...
OdpowiedzUsuńFakt, brakowało strachu w tej książce. Wydawała mi się trochę straszna, ale nie w takim sensie jak powinien robić horror :) Aczkolwiek nie wydawała mi się złą lekturą :)
Usuń