Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Współpraca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Współpraca. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 listopada 2021

Dziewczyny Falkowskiej powracają!

3





Parę miesięcy temu Gosia Falkowska ogłosiła, że jej debiutancka seria zostanie ponownie wydana i na dodatek wreszcie doczeka się kontynuacji!


Mąż potrzebny na już, Gorzej być nie może i Poszukiwani, poszukiwany czytałam lata temu (polecam zapoznać się z moimi poprzednimi tekstami na ich temat). W związku z kontynuacją uznałam, że to dobry moment na powrót do tych książek. Nie powiem - bałam się, że po latach nie będę tak dobrze się bawić jak za pierwszym razem. Na szczęście to były tylko bezpodstawne obawy. Czytając po raz drugi perypetie dziewczyn bawiłam się świetnie. Może trochę inaczej odbieram niektóre rzeczy, ale ogólnie nie było źle.

W Mężu potrzebnym na już Berka nadal bawiła swoimi przygodami w poszukiwaniu męża. Znając zakończenie miałam szansę wyłapać wszystkie znaki, które wskazywały na taki a nie inny finał.

Poszukiwanych, poszukiwanego pamiętałam najsłabiej, ale z strony na stronę przypominałam sobie więcej. I w sumie cieszę się, że pamięć mnie zawiodła i mogłam (prawie) na nowo poznać historię Jolki i Moniki.

W Nowym starego początki powracamy znowu do Zośki, która miała swoje trzy grosze w Gorzej być nie może. Jednak Zośka się zmieniła. Mimo że nadal jest zośkowata (inaczej nie da się jej określić), to widać jak rozwinęła się i wydoroślała.

Gdy dowiedziałam się, że Zośka znów będzie główna bohaterką powieści to byłam trochę sceptycznie nastawiona. Nie zrozumcie mnie źle, świetnie bawiłam się przy Gorzej być nie może, ale Zośka bywa męcząca i chciałam poznać perspektywy innych dziewczyn. Ale w sumie nie zawiodłam się. Było zośkowato, ale widać, że dziewczyna na swój sposób zrozumiała, że od życia nie można tylko brać, ale trzeba coś dawać. No i kurczę, mimo wszystko widać, że to dobra osoba i ma serce po dobrej stronie.

Przy czytaniu warto wziąć pod uwagę to, że jest to komedia. Lekka i niezobowiązująca książka. Sama miałam w pewnych momentach pewne zgrzyty - w jaki sposób jedna z bohaterek zachodzi w ciążę w czwartym tomie, rozpaczliwe szukanie męża w pierwszej części czy szybka i bezproblemowa adopcja. Ale przypominałam sobie, że to nie ma być poradnik. To ma być książka, którą przeczytacie po ciężkim dniu i dzięki której zapomnicie, choć na chwilę, o codziennych problemach.

Czekam z niecierpliwością na piąty tom. Jak i również na serial. Netflix na co czekasz? Kupuj prawa do ekranizacji! Oglądałabym jak szalona!

Za książki dziękuję Wydawnictwu Videograf SA



czwartek, 27 sierpnia 2020

"Aru Shah i drzewo życzeń" Roshani Chokshi

0



Pandawowie powracają i mają kolejną misję do wykonania. Muszą dowiedzieć się o przepowiedni przed Śpiącym. No i cóż, chcą dobrze, a wychodzi jak zwykle. Ale może nie wszystko stracone, bo Pandawowie walczą do końca. 

Aru Shah i drzewo życzeń to trzeci tom Kronik Pandawów. Dwoma poprzednimi częściami zachwycałam się rok temu i tegoroczna książka bardzo mi się podobała. 

Roshani Chokshi po raz kolejny pokazuje, że dziewczyny mogą być głównymi bohaterkami i w niczym nie są gorsze od chłopców. Nie że lepsze, tylko tak samo dobre. I to jest super, że w książkach młodzieżowych oprócz przyjaźni i innych wartości pokazywana jest równość płci.

Kroniki Pandawów są pełne humoru, który uwielbiam. Już same tytuły rozdziałów są świetne, np. Cel: nie skończyć jako przegryzka smoka albo Wszyscy jesteśmy Ziemniakami. I gdzieś pod tymi żartami można odnaleźć wartościowe treści. Bardzo spodobał mi się ten fragment:

"A ona nade wszystko pragnęła, żeby świat nie miał tak skomplikowanego charakteru - żeby dobro i zło można było rozdzielić tak łatwo, jak brązowe i białe części oreo. Świat jednak nie był ciasteczkiem i czasem dobro i zło stanowiły tylko ramkę, którą podnosi się do oczu, a to, co się przez nią widzi, zmienia się w zależności od tego, kto ją trzyma."

 No bo kto by nie chciał, żeby w życiu było albo dobre albo złe. Zero rozterek. Ta książka właśnie pokazuje, że w życiu jest bardzo dużo szarej przestrzeni. I nie można podejmować tylko dobrych albo złych decyzji. 

A wracając do humoru, myślę, że gdyby nie tłumaczka (i podejrzewam, że redaktorka też maczała w tym palce), to średnio by było. Jest dużo żartów słownych, które podejrzewam, że po angielsku brzmią inaczej. Ale dzięki osobom pracującym przy polskim wydaniu, to wszystko brzmi jak należy - czyli zabawnie.

Pokochałam relację między Aru a Aidenem. Już się nie mogę doczekać jak to rozwinie się w kolejnym tomie <3

Aru bardzo przypomina mi Percy'ego Jacksona z książek Ricka Riordana. Dla mnie to wielki plus, bo Percy'ego uwielbiam. Poznaję nową kulturę, nowe przygody, ale nie czuję się jakbym wskoczyła na głęboką wodę. Czuje się jak z dobrze znanym przyjacielem. 

Kroniki Pandawów to książki pełne cudownych wartości i z niecierpliwością czekam na ostatni czwarty tom!

Za książkę dziękuję Galerii Książki

niedziela, 28 czerwca 2020

"Na odległość. The Kissing Booth 2" Beth Reekles

4


Beth Reekles wraca z kolejną częścią historii Elle. Przy pierwszej części dobrze się bawiłam, połówka była taka sobie, a jak jest z Na odległość?

Noah i Elle są razem i są szczęśliwi. Niestety, sielankę przerywa wyjazd Noah na studia. Elle jest w ostatniej klasie liceum, więc decydują się na związek na odległość. Jednak, czy chłopak pozostanie wierny? Czy nowy uczeń w klasie Elle nie zamiesza w życiu bohaterki?

Po pierwsze i najważniejsze - to nie jest wybitna literatura. Tutaj nie ma co się oszukiwać i liczyć na wiele. To jest lekka młodzieżówka i moim zdaniem spełnia swoje zadanie. Dwa lata temu czytałam pierwszą część podczas sesji, a tę część czytałam podczas przygotowań do tegorocznych egzaminów. I to była naprawdę przyzwoita rozrywka w przerwie od nauki. Na dzień, dwa (bo tyle zajmuje przeczytanie tych książek) mogłam oderwać się od tego stresu.

Fabuła jest bardzo przewidywalna. Nie trudno domyślić się jak potoczy się akcja. Chociaż w paru momentach byłam lekko zaskoczona, ale wiecie - nie zbierałam szczęki z podłogi ;) Według mnie to jest właśnie na plus, dla tego typu książki. Poznaję jakąś historię, ale nie muszę nadużywać moich cennych szarych komórek, żeby połapać się kto z kim i dlaczego. 

Bohaterka miejscami irytuje, ale trzeba wziąć pod uwagę, że jest to nastolatka. Na dodatek musi wybrać studia, jej ukochany jest daleko i jej najbliższy przyjaciel oddalił się od niej. Trochę słabe wytłumaczenie, ale w takich książkacg potrafię przymknąć na to oko. 

Na odległość. The Kissing Booth 2 polecam osobom, które potrzebują odmóżdżającej i przyjemnej lektury. A na dodatek 24 lipca na Netflixie pojawi się adaptacja filmowa tej książki! Sama autorka napisała we wstępie, że film tylko lekko bazuje na powieści, więc jestem ciekawa jak Netflix poprowadził historię Elle i Noah. 

Za książkę dziękuję Aim Media

piątek, 27 września 2019

Krótko, zwięźle i na temat #1 - Wyobraźnia, Kraków, Mikołajek, szczęście i przyjaciele

3




Czasem po przeczytaniu książki nie ma się za dużo do powiedzenia. Czasem była po prostu dobra, czasem tak nudna, że nie wywołała żadnych emocji, a czasem zdarzało się, że nie była ani zła ani dobra, była po prostu średnia. I właśnie w tym cyklu będą pokazywane takie książki. Będę pisać o książkach, o których chciałam Wam zaprezentować, ale nie jestem w stanie napisać o nich więcej niż parę zdań 😉


Rozwiń swoją wyobraźnię Temple Grandin
Rozwiń swoją wyobraźnię to swoista autobiografia. Nie jest to typowa biografia, bo Temple nie jest typową kobietą. Jest wynalazczynią, doktorem zootechniki oraz wysokofunkcjonującą osobą z autyzmem. W swojej książce opowiada o swoim dzieciństwie, swoim życiu, o tym jak pracowała nad swoimi wynalazkami i dlaczego zbudowała „maszynę do przytulania”. To wszystko jest opisane bardzo fajny, przystępny sposób, że dopiero pod koniec czytania orientujesz się, że to w sumie taka autobiografia. Dodatkowo załączone są 25 projektów, które mogą wykonać dzieciaki. Myślę, że Rozwiń swoją wyobraźnię będzie dobą pozycją na prezent dla dziecka, jeśli macie dzieci lub pracujecie z nimi to też się przyda. Moim zdaniem może rozwinąć wyobraźnię i zainspirować dzieciaki do działania 😉





Bajki mariackie Ewa K. Czaczkowska
Jak wiecie, a jak nie wiecie to się dowiecie, że Kraków kocham całym moim sercem. Może nie jestem wielkim podróżnikiem i wiele nie zwiedziłam, ale w Krakowie czuję się jak w domu. Przez całe technikum na pytanie na jakie studia planuję iść, odpowiadałam „Jakieś w Krakowie”. I udało się! Od dwóch lat studiuje w Krakowie i moja miłość kwitnie! No, ale dość dygresji! Gdy zobaczyłam zapowiedź Bajek mariackich to po prostu wiedziałam, że muszę je mieć. I nie zawiodłam się. Bajki są przyjemnie napisane (nie tylko dla dzieci) i pięknie ilustrowane przez Katarzynę Fus. Cudeńko, które każdy miłośnik Krakowa powinien mieć na swojej półce.

Mikołajek. Jak to się zaczęło? Jean-Jacques Sempé, René Goscinny
Uwielbiam Mikołajka! Moi rodzice czytali nam jego przygody wiele razy i stał się jednym z symboli mojego dzieciństwa. Gdy usłyszałam, że historia Mikołajka zaczęła się od komiksów była zaskoczona, ale też wiedziałam, że nie mogło zabraknąć tej pozycji na mojej półce. W tym zbiorze znajduje się 28 jednostronicowych komiksów. Krótkie, śmieszne, po prostu w stylu Mikołajka. Mimo że uważam, że każdy fan tego chłopaka powinien mieć tę książkę na swojej półce, to jednak moim zdaniem cena tej pozycji jest trochę wygórowana. Owszem, jest to duża formatowo książka i ładnie wydana, ale jest bardzo cieniutka. Co to jest 28 komiksów, które każdy zajmuje jedną stronę? A cena okładkowa to 45 zł! Ja dałabym może 20 zł, góra 25 zł. Polecam szukać promocji, bo warto mieć Mikołajka😉




Atlas szczęścia Helen Russell
Atlas szczęścia to pozycja, która uświadamia, że szczęście różne ma imię. W książce autorka opowiada o 33 sposobach czy filozofiach, które pomagają osiągnąć satysfakcję z życia. W każdym kraju co innego uznają za szczęście. Cóż, nie jestem zdziwiona, że nie opisała Polski, bo jak śpiewał Kazik Staszewski „Polacy mają depresję totalną, dlatego, że nie ma słońca. Przez 7 miesięcy w roku, a lato bywa czasem nie gorące.”. Z tym słońcem coś jest, bo bardzo dużo krajów opisanych w tej książce ma ciepły klimat 😉 Atlas szczęścia to idealny materiał na prezent, pięknie ilustrowany, no i tematyka bardzo przyjemna. Ale nie musi być to prezent dla innej osoby, sobie samemu też można sprawić prezent. Książka Helen Russell inspiruje do szukania własnego przepisu na szczęście. Ja odkryłam, że jestem mieszaniną bardzo różnych filozofii m.in. angielskiej, hawajskiej 😉
Na dobre i na złe Magdalena Trubowicz
Pierwszy tom cyklu Przyjaciele zapowiadał się naprawdę dobrze. Myślałam, że będzie lekko, zabawnie i niezobowiązująco. Jak ja się myliłam! Było niesamowicie nudnie. Nic tam się nie działo. Wszystkie wydarzenia są bez żadnego związku przyczynowo skutkowego. Nic nie trzymało się kupy. Jedna z głównych bohaterek, Alicja, była nieziemsko głupia i irytująca. Nie raz, nie dwa miałam ochotę trzepnąć ją. A do tego na każdej stronie żenujące rozmowy i żarty o seksie i okresie. Było też mnóstwo stereotypów, które nie śmieszyły, tylko irytowały. Niezrozumiałe dla mnie mylenie „Cypiska” z „Pieguskiem”! Dlaczego?! Nie mogę tego zrozumieć. Nawet w wymowie te słowa nie są podobne do siebie.
Autorka nie kryje się, że inspirowała się serialowymi Przyjaciółmi. I nie mam nic do tego, bo inspiracja jest dozwolona i tak dalej. A ja nie ukrywam, że nie jestem wielką fanką serialu, znaczy oglądałam cały i podobał mi się, ale nie jestem psychofanką. A mówię to, żeby podkreślić, że nie jestem rozzłoszczoną fanką serialu, która hejtuje tę książkę. Tylko jako czytelniczka mówię, że to naprawdę słaba książka. Nie taką Magdalenę Trubowicz znałam (jej Drugie życie Matyldy uwielbiam <3)


Za książki Atlas szczęścia, Rozwiń swoją wyobraźnię dziękuję Aim Media

Za książki Bajki mariackie, Mikołajek. Jak to się zaczęło? dziękuję wydawnictwu Znak Emotikon
Za książkę Na dobre i na złe dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona


piątek, 20 września 2019

"Nadgryzione jabłko” Chrisann Brennan

0




Miała być biografia Steve’a Jobsa, a wyszła autobiografia. A szczerze powiem, że nie interesuje mnie życie autorki.

Podtytuł brzmi Steve Jobs i ja – wspomnienia więc na początku nie byłam zła na historie tylko o Chrisann. Wiadomo, że nie znali się od kołyski, poznali się, gdy byli nastolatkami. Ich relacja była dosyć burzliwa i przypomniała sinusoidę. Ale po jakimś czasie zaczęłam się nudzić podczas czytania. Myślę, że czarę goryczy przelał rozdział, w którym opisana była podróż Chrisann do Azji. Bez Steve. Ja rozumiem, że nie byli przywiązani do siebie łańcuchami, ale w tym rozdziale opisane były przemyślenia, emocje autorki, które doświadczyła podczas tej podróż. Hej! Przecież można było to opisać maksymalnie w jednym akapicie typu „I wtedy nie byłam z Stevem. Pojechałam tu i tu. Doświadczyłam tego i tego. Blabla.”. Ja nie miałam ochoty czytać o życiu duchowym autorki.

Oczywiście, we wspomnieniach pojawia się Steve. I te fragmenty najbardziej mi się podobały. Dzięki nim tworzy się jego prywatny portret. Jaki miał charakter, jak traktował ludzi. Nie dowiecie się z tej książki jak pracował. I cóż, mimo że cenię i szanuję jego pracę, to wiem, że nie chciałabym mieć jego jako znajomego czy nawet jako pracodawcę. Wiem, że nie dogadalibyśmy się, nie potrafiłabym znieść takiego traktowania.

Ogólnie niespecjalnie polecam tę książkę osobom, które chcą dowiedzieć się czegoś o Steve. Raczej poleciłabym to czytelnikom, którzy uwielbiają go i po prostu muszą przeczytać wszystko na jego temat (ja tak mam z zespołami muzycznymi takimi jak Guns N’ Roses, AC/DC, Queen czy Janis Joplin, więc rozumiem takie osoby 😉). Christann ma bardzo uduchowiony i artystyczny styl (ja nazywam takie osoby nawiedzonymi) i zupełnie mi nie podszedł. Bardzo źle mi się czytało tę książkę. Ale są gusta i guściki, więc może komuś się podobała ;)

Za książkę dziękuję Aim Media



środa, 18 września 2019

"Druga strona nocy” Joanna Jax

1



Trzeci i zarazem ostatni tom trylogii Zanim nadejdzie jutro. I po raz kolejny Joanna Jax mnie nie rozczarowała.

O fabule nie będę się rozpisywać, bo nie będę spoilerować, komuś kto czytał dwie poprzednie części, a komuś kto nie czytał to tym bardziej, ale zarazem bardzo polecam sięgnąć po tę trylogię (TUTAJ możecie przeczytać, co myślę o nich). Mogę tylko powiedzieć, że dzieje się, oj dzieje się.

Joanna Jax nie szczędzi nam emocji. Przez poprzednie części zdołałam już zżyć się z bohaterami i Drugą stronę nocy czytałam cała w napięciu.  Kocham za to autorkę, bo potrafi samymi słowami wyprowadzić z równowagi. Chociaż może powinnam mieć do niej pretensje za moje zszargane nerwy 😉

Trylogia Zanim nadejdzie jutro pokazuje i uświadamia, że nie ma człowieka, który jest krystalicznie dobry lub zły do szpiku kości. Każdy ma w sobie cząstkę dobra i zła. I każdy musi sam zdecydować, co będzie w nim dominować. Czasem trzeba wybrać mniejsze zło, które wcale nie powoduje mniejsze wyrzuty sumienia. Ale takie właśnie jest życie. I dlatego uwielbiam książki Joanny Jax. Ona nie ubarwia rzeczywistości. Mimo że zdaję sobie sprawę, że są to fikcyjne postacie, to ja czuję podczas czytania, czuję, jakbym czytała prawdziwe historie.

Jednak nie ma co się smucić, że to już koniec, bo autorka nie odpoczywa i już 24 września jest premiera kolejnej trylogii Prawda zapisana w popiołach, która łączy losy bohaterów z sagi Zemsta i przebaczenie oraz Zanim nadejdzie jutro. Ja muszę jeszcze nadrobić 3 ostatnie tomy pierwszej sagi, ale już na dniach się za nie zabieram, żeby być już na bieżąco z seriami Joanny Jax :D Szczerze? Już się nie mogę doczekać!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf SA



piątek, 23 sierpnia 2019

„Bez serca” Marissa Meyer

2



Bez serca to retelling, a raczej prequel Alicji w Krainie Czarów. I będę bez serca, ale Bez serca była nudą książką. Albo nie lubię retellingów albo to przez to, że nie przepadam za Alicją ….

Cath jest córką markiza i tak się złożyło, że Król Kier chce się z nią ożenić. Niestety, nie o tym marzy Cath. Ona chce otworzyć własną cukiernię i nie myśli o małżeństwie. Jednak to nie jest jej jedyny problem, spotyka także przystojnego błazna królewskiego. On także namiesza jej w życiu.

Ech, potwornie się wynudziłam czytając tę książkę. Przez pół książki nic się nie działo. Druga połowa zaczęła nabierać tempa, ale nadal nie zaskoczyła mnie. Tajemnicy o smoku domyśliłam się prawie od samego początku. No może nie tak szczegółowo, ale jednak mniej więcej wiedziałam kto i co. Jedynie końcówka mi się podobała. Miała w sobie to coś. Jednak to nie zmienia faktu, że to była nudna książka. I najchętniej wyrzuciłabym połowę niepotrzebnych stron.

Bohaterowie byli tacy drewniani. Tak samo akcja. Niby coś działo, ale ja nie odczuwałam żadnych emocji. Nada. Czasem nawet gubiłam się i nie wiedziałam, co kto zrobił czy powiedział. Nie wiem, czy to wina autorki czy redakcji. 

Na dodatek znalazłam błąd w wydaniu. W opisie na okładce mamy imię Jest, a w tekście żadnego Jesta nie ma. Jest za to Figiel, którego znowu nie ma na okładce. Wydawnictwo czy raczej ludzie za to odpowiedzialni mogliby się zdecydować. Ale w sumie to w polskim wydaniu imię Jest brzmi bardzo głupio i łatwo można byłoby pomylić się z naszym słowem „jest”. A z drugiej strony, imię Figiel brzmi idiotycznie, ale znowu to Kraina Czarów, więc tam może być trochę szaleństwa. Tak czy inaczej, Czy jest Jest czy go nie ma, wydawnictwo spłatało niemałego figla z Figlem 😉

Bez serca nie podobało mi się i cieszę się, że mam ją za sobą. Na mojej półce mam jeszcze Sagę Księżycową tej samej autorki i sprawdzę, czy to wina stylu pisarki czy może nie lubię retellingów, a może to wina mojej niechęci do Alicji w Krainie Czarów 😉

Za książkę dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc

czwartek, 22 sierpnia 2019

„Kamerdyner. Miłość, wojna, zbrodnia” Marek Klat, Paweł Paliński, Mirosław Piepka, Michał Pruski

2



Totalnie zawiodłam się na tej książce. Sądziłam, że dostanę opowieść o miłości w czasach wojny, a na dokładkę zostanie przemycona historia Kaszub. A co otrzymałam? Nudną lekcję historii.

Mateusz jest sierotą kaszubskiego pochodzenia. Zostaje przygarnięty pod dach pruskiej arystokracji. Z biegiem lat między Mateuszem a córką hrabiego rodzi się zakazane uczucie. Czy miłość przetrwa wojnę?

Naprawdę dawno nie czytałam tak nudnej książki. Naprawdę! Ostatnio trafiały do mnie głupkowate, durne pozycje, ale na swój sposób były zabawne i ciekawe. Zawsze się czymś ratowały, na przykład dobrym zakończenie albo fabułą, która była tak durna, że aż śmieszna. A Kamerdyner to była jednak wielka nuda. Wiem, powtarzam się, ale to była nuda. 

Wątki zostały okropnie spłycone, potraktowane po macoszemu. Na przykład raz pojawił się wątek samobójstwa pewnej dziewczyny i zamiast pociągnąć to i wprowadzić jakieś emocje to ta historia była rozpisana na dosłownie dwie strony. Sam „główny” wątek miłosny miedzy Mateuszem a Maritą był beznadziejnie opisany, bez żadnego uczucia. Niby czasem narrator wchodzi do głowy bohaterów i wiemy co myślą i czują, ale to nie wystarcza.

Jeśli chodzi o narrację to dziwniejszej nie spotkałam. Mamy narratora wszechwiedzącego, który czasem zakrada się do umysłów postaci. Czasem zadaje pytania retoryczne. Jakby był narratorem, który uczestniczy w akcji, ale okazuje się, że jednak nie jest żadnym z bohaterów. Bardzo źle się to czytało. Dodatkowo było za dużo dialogów. Ale nie książkowych. To były dialogi filmowe – krótkie zdania, takie odbijanie piłeczki. Jak ja lubię rozmowy między bohaterami, tak tych miałam dosyć.

Autorzy skupili się bardzo na historii Polski. Aż za bardzo. Jasne, rozumiem, że to ma być powieść z tłem historycznym i fakty są bardzo ważne, ale na litość boską to nie podręcznik i nie potrzebuję konkretnych dat. Mało brakowało, a dostałabym godziny razem z sekundami. To wyglądało jakby do wydarzeń historycznych zostali na siłę wepchnięci bohaterowie. Oni nie żyli własnym życiem. Wszystko było bardzo sztuczne.

Zakończenie tej książki też było beznadziejnie. Skończyło się nagle i w sumie po przeczytaniu tej książki nie czułam nic oprócz uczucia znudzenia. Nic ta powieść nie wniosła. Nawet nie dowiedziałam się za bardzo o historii Kaszub. Ani o kulturze kaszubskiej. I byłam pewna, że będą jakieś słowa po kaszubsku, bo była akcja „Naucz się kaszubskiego z Kamerdynerem”, a w tej książce nie było ani słowa w tym języku.

Podobno film jest tak samo zły, ale ja nie oglądałam i raczej nie zamierzam. Kiedyś przesłuchałam soundtrack i był fajny. Podsumowując, polecam Wam soundtrack, książki zdecydowanie nie polecam. 

Za książkę dziękuję Business & Culture



środa, 21 sierpnia 2019

"Upadek nadziei" Kacper Rybiński

2



Upadek nadziei zaczęłam czytać w lutym tamtego roku, ale inna książka oderwała mnie od niej. Ale lepiej późno niż wcale :D

W Nadziei, w mieście, w którym walutą jest woda, mieszka Rita. Sierota, która miała szczęście i wychował ją kupiec, jednak po osiągnięciu dorosłości musiała się wyprowadzić. Dziewczyna sprzedaje owoce na targu, ma mieszkanie i wydaje się, że niczego więcej nie potrzebuje. Na jej drodze spotyka Tero. Chłopca, który jest złodziejem i przez przypadek wciąga Ritę do swojego świata.

Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej książce. I nie wiem co o niej myśleć. Z jednej strony nie nudziłam się, ale z drugiej strony nie zachwyciła mnie ta książka. Podejrzewam, że to przez to, że jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do Księgi tysiąca i jednej nocy (jedyne co mi się podoba w baśniach Bliskiego Wschodu to stylistyka jak w TEJ sceny z filmu Aladyn). W Upadku nadziei jest bardzo dużo nawiązań właśnie do tych baśni. Nie przeszkadzało mi to, ale jednak to nie są moje klimaty.

Upadek nadziei to dobry debiut. To książka o przyjaźni, ale też miłości między bratem a siostrą. To też historia o poświeceniu i nadziei. Językowo też jest naprawdę dobrze i przyjemnie się czytało. Jednak czuję, że to nie pozycja dla mnie, Może na innym etapie życia bardziej by mi się spodobała, może ;)

Za książkę dziękuję wydawnictwu Dygresje




piątek, 9 sierpnia 2019

"Domek przy plaży" Beth Reekles

2





Czytałam Kissing Booth, jako lekka młodzieżówka podobała mi się (TUTAJ możecie przeczytać więcej o tej książce), więc chętnie sięgnęłam po połówkowy tom Domek przy plaży i to chyba nie była dobra decyzja.

Jak co roku, Elle wraz z rodziną Flynn spędza wakacje w domku przy plaży. Opalanie, lenistwo wśród przyjaciół, czego chcieć więcej? Tylko teraz Elle chodzi z jednym z braci Flynn, więc to będą inne wakacje.

Domek przy plaży to tom 1.5. W 2020 roku ma pojawić się drugi tom serii Kissing Booth 2. Na odległość. Wszystko okej, tylko nie rozumiem po co pisać połówkowy tom, skoro jeszcze nie został wydany kolejny tom. Dobra, podejrzewam w jakim celu została wydana ta książka. Jednak uważam, że to było totalnie bez sensu. Fabularnie nic nie wniosła do całej historii. Elle i Noah obawiają się związku na odległość. To wszystko co z tej książeczki wynikało. Nie za wiele. Naprawdę, można było to dać jako prolog drugiego tomu i byłabym zadowolona.

Nazywam to książeczką, bo Domek przy plaży liczy sobie 120 stron, w tym jest też pierwszy rozdział drugiego tomu. I uważam, że Na odległość zapowiada się dobrze. Znaczy podejrzewam, co się tam wydarzy, ale wydaje mi się, że to będzie właśnie w stylu Kissing Booth, które polubiłam. I mam nadzieję, że będę dobrze się bawić podczas czytania.

Za książkę dziękuję Aim Media



niedziela, 21 lipca 2019

"Człowiek. Istota kosmiczna" Grzegorz Brona, Ewelina Zambrzycka

2



"To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkość". 
Pięćdziesiąt lat temu Neil Armstrong wypowiedział te słowa stawiając pierwszy krok na Księżycu. I właśnie z okazji tej rocznicy została wydana książka Człowiek. Istota kosmiczna.

Człowiek. Istota kosmiczna to ponad 400 stronicowy wywiad rzeka z byłym szefem Polskiej Agencji Kosmicznej - Grzegorzem Broną. Rozmowę prowadziła Ewelina Zambrzycka i bardzo mi się podobało, że orientowała się w temacie. To nie jest wzięta z ulicy przypadkowa dziennikarka z gotowymi pytaniami. W tej książce jest zapisana rozmowa dwóch osób, które siedzą w tym temacie, ale jednak jest to zrozumiałe dla "zwykłych śmiertelników" ;)

Trochę obawiałam się, że nie będę wiedzieć o co chodzi, bo nie jestem jakimś ekspertem w tej dziedzinie. Ale na szczęście były to bezpodstawne obawy. Nawet ja jako laik rozumiałam co się do mnie mówi. Nie czułam się głupia, bo czegoś nie wiedziałam, tylko na spokojnie poszerzałam wiedzę. Chociaż muszę przyznać, że nie potrafiłam czytać ciągiem tej książki. Musiałam robić sobie przerwy. Ale na szczęście rozdziały są stosunkowo krótkie i dzięki temu mogłam czytać np. dwa rozdziały dziennie bez strachu, że wybuchnie mi mózg od nadmiaru wiedzy. Bo w tym wywiadzie jest poruszone naprawdę dużo rzeczy, dużo faktów, dat, nazwisk, teorii. I mimo że było to super ciekawe, to jednak mój mózg po pewnym czasie prosił o przerwę. Dzięki temu, że dawkowałam sobie tę książkę to lepiej i przyjemniej przyswajało mi się wiedzę. 

Uważam, że Człowiek. Istota kosmiczna to idealna książka dla stawiających pierwsze kroki w kosmicznej tematyce. Mamy tutaj dobrze przedstawioną historię od zainteresowania ludzi kosmosem, ich eksperymenty, aż po dzisiejsze plany ekspansji kosmosu. Ale wszystko przedstawione w przyjemny sposób. Po przeczytaniu tej książki zaczęłam sobie zadawać pytania o tym, czy naprawdę nie jesteśmy sami w kosmosie, co naukowcy osiągną za kolejne pięćdziesiąt lat? I wiele wiele innych pytań o rzeczy, o których nie śniło się filozofom. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

czwartek, 11 lipca 2019

„Aru Shah i koniec czasu”, „Aru Shah i pieśń śmierci” Roshani Chokshi

0


Dwunastoletnia Aru mieszka w Muzeum Starożytnej Sztuki i Kultury Indyjskiej, w którym jej mama jest kustoszką. Dziewczyna chodzi do prywatnej szkoły, w której nie potrafi się odnaleźć. Nie jest tak bogata jak jej koleżanki i koledzy, więc po prostu zmyśla. Pewnego wieczoru, żeby udowodnić, że nie kłamie (chociaż tak naprawdę to robi) zapala przeklętą lampę Bharaty. Niestety, to nie były bajki i Aru uwalnia Śpiącego, który chce obudzić Pana Zniszczenia. Ups, Aru musi naprawić swój błąd i powstrzymać demona.

Nie chcę opowiadać, co jest w drugiej części, ale zdecydowanie Pieśń śmierci podobała mi się bardziej niż pierwszy tom. Chociaż Koniec czasu to też świetna książka, ale to było dopiero wprowadzenie w świat Aru. Obie części były bardzo zabawne, nie raz, nie dwa wybuchnęłam śmiechem. No, styl godny Ricka Riordana. Nie dziwię się, że przyjął te książki pod swój patronat.

Właśnie, Rick Riordan, czytając książki o Aru, czułam się jakbym czytała powieści o Percym Jacksonie. Totalnie styl Riordana, ten sam klimat. Dla mnie to nie był problem. Nawet ucieszyłam się, bo jak wiecie kocham cykl o Percym (czytałam dwa razy w całości), więc dzięki Roshani mogłam wrócić do tego cudownego klimatu. A zarazem czytać inną historię z innymi bohaterami. Chociaż na przykład fabuła drugiego tomu Aru przypomina mi fabułę Złodzieja pioruna.

Autorka w książkach także porusza ważne i współczesne tematy. Mamy tutaj główne bohaterki, a nie bohaterów. I często w tekście jest podkreślane, że to są dziewczyny i to nie oznacza, że są słabsze od facetów. Poza tym, też był dialog w stylu „-Czy w tym hełmie wyglądam grubo? -Nie ma nic złego w byciu grubym. Przestań oglądać te magazyny, tam wszystko jest wyretuszowane”. Są to powieści skierowane do nastolatków (chociaż i starszy czytelnik będzie się dobrze bawić), więc to bardzo dobrze, że przekazywane są takie treści. 

Chciałabym także pochwalić tłumaczkę książek Martę Dudę-Gryc. W obu częściach przygód Aru mamy mnóstwo gier słownych, które podejrzewam, że po angielsku inaczej brzmiały. Jest zauważalne, że nie jest to tłumaczone jak leci, tylko został zachowany sens, ale także żarciki. Super sprawą jest też to, że w pracy przy książce została także wykorzystana konsultacja indologiczna prof. dr hab. Lidii Sudyki. Dzięki temu czuję, że mogę zaufać tej książce, jeśli chodzi o hinduską mitologię i tradycję.

Kroniki Pandawów zaczęły się rewelacyjnie i mam nadzieję, że kolejne tomy będą równie dobre, a nawet lepsze! Czekam na nie z niecierpliwością! :D

Za książkę Aru Shah i pieśń śmierci dziękuję wydawnictwu Galeria Książek

Moja ocena: 6

piątek, 5 lipca 2019

"Co wie twój pies?" Sophie Collins

1




Kto nie zastanawiał się nad tym, co myśli jego zwierzak? Podejrzewam, że nie raz, nie dwa pojawiało się to pytanie w Waszej głowie. Przynajmniej u mnie tak jest ;) Książka Co wie twój pies? pozwala chociaż trochę zrozumieć naszego pupila.

Pozycja jest bardzo ciekawa. Po kolei poznajemy zmysły psa i ładnie wytłumaczone jest dlaczego jest tak, a nie inaczej. Dlaczego psy mają lepszy zmysł zapachu? Po co psom smak wody? Czy to prawda, że psy potrafią wyczuć powrót właściciela? Albo czy naprawdę psy widzą biało-czarny świat? Wszystko jest wyjaśnione na podstawie badań i eksperymentów naukowych. Oczywiście, nic nie jest na sto procent pewne, bo badanie percepcji człowieka nie jest łatwe, a co dopiero zwierząt. Jednak są to ciekawe testy i z obserwacji mojego psa, widzę, że mogą mieć trochę prawdy w sobie ;)

Jedyną rzeczą, która przeszkadzała mi w czytaniu to błędy w układzie tekstu. Co jakiś czas zdarzało się, że tekst nachodził na zdjęcie albo fotografia była po lewej stronie, a po prawej stronie tekst i nagle ostatnie zdanie jest pod zdjęciem. Takie błędy nie powodują jakiś wielkich problemów, ale gdy zdarzają się one często bywają trochę irytujące.

Zdecydowanie jest to książka dla każdego miłośnika psów. Jest tam mnóstwo cudnych zdjęć, nad którymi można rozpływać się godzinami!  Serio, mogłabym dniami siedzieć i przeglądać te słodkie mordeczki <3

Wiem, że jest też kocia wersja, ale nie czytałam jej, ponieważ nie jestem wielką fanką kotów, ale może przeczytali też to jacyś kociarze i może to ich zainteresuje ;) Autorka jest inna, ale to samo wydawnictwo wydało Co wie twój kot? ;)

Za książkę dziękuję wydawnictwu Alma Press

Moja ocena: 4+


niedziela, 7 kwietnia 2019

"Twój dziewczyński przewodnik po dorastaniu" Sophie Elkan

2




Jesteście w wieku dorastania? Macie w swoim otoczeniu dziewczynę (córkę, siostrę, kuzynkę), która przechodzi właśnie etap dorastania? Ta książka jest zdecydowanie dla Was!

Sophie Elkan wraz z psychoterapeutką oraz lekarką podają na tacy małe kompendium wiedzy dla każdej dorastającej dziewczyny. Można z niej dowiedzieć się nie tylko jak zmienia się nasze ciało, ale także emocje i zachowania. A wszystko okraszone jest ilustracjami Flo Perry (jej dzieła możecie kojarzyć z Buzzfeed), dzięki którym pozycja staje się bardziej przyjazna dla czytelnika.

Bardzo podoba mi się zawartość tej książki. Treść jest zgodna z moimi poglądami odnośnie ciałopozytywności, to znaczy - każdy człowiek jest inny, nie warto porównywać się z innymi, jeśli jesteśmy zdrowi to cieszmy się z tego i kochajmy swoje ciała ;) Nie wprowadza ona w kompleksy, a o nie bardzo łatwo w  Myślę, że gdybym teraz dorastała, to ta książka byłaby dla mnie swoistą biblią ;) Za moich czasów (już brzmię jak stary piernik :D :P) kompendium wiedzy stanowiło magazyny Bravo i Dziewczyna, dojrzewamy.pl oraz "Encyklopedia nastolatki" (po wielu namowach moja mama uległa i kupiła mi to cudo, wtedy to była najpiękniejsza książka jaką widziałam :D). No cóż, z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, że nie były to najlepsze źródła informacji, ale i tak wydaje mi się, że mam poukładane w głowie. Cud! ;P Podejrzewam, że trochę treści z tej książki za jakiś czas się zestarzeje, ale wydaje mi się, że cały zamysł i idea może przetrwać czas ;)

Niczego nowego się z tej pozycji nie dowiedziałam, ale też nie nastawiałam się na to. Już mam swój wiek (starość nie radość, młodość nie wieczność) i wiek dorastania mam za sobą ;) Jedynie co mnie zaskoczyło, że są dwa rodzaje potu :P

"Twój dziewczyński przewodnik po dorastaniu" to bardzo dobra pozycja dla młodych dziewczyn. Gdybym miała córkę (a nie mam, a przynajmniej nic na ten temat nie wiem), to kupiłabym jej tę książkę :D

Za książkę dziękuję Aim Media

wtorek, 13 listopada 2018

PRZEDPREMIEROWO - "Początki (prawie) wszystkiego" Graham Lawton

1

Czy wiecie, że Mendelejew w dniu, w którym opracował tablicę pierwiastków, tak naprawdę miał być na inspekcji w fabryce sera? A czy wiecie, że obecna doba jest nieco krótsza od doby, która była sto lat temu, a doba za sto lat będzie krótsza niż obecna? A czy wiecie, że czekoladę odkryto podczas produkcji alkoholu? Ja tez nie wiedziałam, dopóki nie sięgnęłam po Początki (prawie) wszystkiego.

"Czytanie jest jedną z najbardziej niesamowitych umiejętności. W przeciwieństwie do języka mówionego, który nasze mózgi przyswajają, bo są do tego "zaprogramowane", opanowanie sztuki czytania wymaga lat wysiłku. Trzeba nauczyć mózg wykorzystania modułów poznawczych, które wyewoluowały do innych celów - na przykład do rozpoznawania wzorców - do zmiany ciągów abstrakcyjnych symboli na język. Pisanie jest równie trudne i sprzeczne z intuicją. Ze względu na potrzebny czas i wysiłek powszechność umiejętności czytania i pisania jest stosunkowo nowym zjawiskiem." 

Graham Lawton w sposób łatwy i przyjemny przedstawia nam wiedzę o początkach prawie wszystkiego! W jego książce można znaleźć artykuły o pochodzeniu człowieka, jak ewoluowało oko, dlaczego zawieramy znajomości, jak to jest z tymi gwiazdami, co to jest biały karzeł i wiele wiele innych zagadnień, którymi nie zawracaliśmy sobie głowy. A powinniśmy! 

Książka czyta się błyskawicznie. Przeczytałam ją w niecałe dwa dni, chociaż ja polecam czytać po jednym artykule dziennie, na przykład do poduszki. Jest to świetna pozycja do poszerzania swojej wiedzy na różnorakie tematy. Nawet jeśli nie interesuje Was polityka, to zapewniam, że dacie radę przeczytać ten jeden artykuł, a nóż widelec dowiecie się czegoś nowego i będziecie mogli zabłysnąć wśród znajomych ;) 

"W 1299 miasto Florencja zakazało używania cyfry zero; uważano, że możliwość dziesięciokrotnego zwiększenia wartości jakiejś liczby przez dopisanie na jej końcu zera to zaproszenie do oszustwa."

Nie wolno zapomnieć o pięknym wydaniu tej książki. Cudne ilustracje autorstwa Jennifer Daniel, wydawnictwo też się postarało i mamy tutaj twardą oprawę, dobrej jakości kartki i cudnie wydrukowane ilustracje. Po prostu cudo! 

Mam nadzieje, że autor wyda kolejne książki w tym stylu, z wielką chęcią po nie sięgnę. 
Moim zdaniem, Początki (prawie) wszystkiego to idealna pozycja na prezent. Pięknie wydana i powinna spodobać się naprawdę wielu osobom, bo któż nie chce dowiedzieć się, na przykład skąd wzięły się dinozaury i skąd pochodzą paprochy w pępku ;)

Moja ocena: 5+

Za książkę dziękuję Aim Media




niedziela, 16 września 2018

PRZEDPREMIEROWO - "Małe wielkie rzeczy" Henry Fraser

4




Małe wielkie rzeczy to przepiękna historia o sile człowieka. Mega inspirująca i dająca mega kopniaka pozytywnej energii.

Henry mając siedemnaście lat uległ wypadkowi i z tego powodu zostaje sparaliżowany od szyi w dół. Przed tym zdarzeniem chłopak kochał sport, grał w rugby, więc to co się stało zburzyło jego świat. Jednak Henry nie poddał się i walczył. Oczywiście w pełni nie odzyskał sprawności fizycznej, ale i tak wywalczył naprawdę wiele (i nadal walczy). Dla mnie jest to po prostu niesamowite, gdy czytam jak człowiek pokazuje środkowy palec wszystkim podręcznikom medycznym i robi rzeczy, które nie śniły się lekarzom. Dokonał tego dzięki swojej sile, ale też wsparciu rodziny, znajomych, ale też nieznajomych. 

Praktycznie przez cały czas, gdy czytałam tę pozycję, to miałam łzy w oczach. Uwielbiam czytać takie historie. Napełniają mnie ogromem pozytywnej energii i potwierdzają moje przekonanie, że należy cieszyć się z życia i doceniać te małe wielkie rzeczy. Książka Henry'ego jest idealna na prezent dla każdej osoby. Sama mam ochotę kupić cały nakład i rozdawać tę książkę wszystkim.

Nie często mówię, że jakąś pozycję muszą przeczytać wszyscy. Ale nadeszła ta wiekopomna chwila i powiadam Wam, że po Małe wielkie rzeczy powinien sięgnąć każdy człowiek we wszechświecie. To książka, która jest odpowiednia do każdej sytuacji w życiu, czy jest nam wesoło, czy jest nam smutno, czy jest nam po prostu ciężko, trzeba ją przeczytać.

Moja ocena: 6++

Za książkę dziękuję Aim Media


piątek, 14 września 2018

„W obłokach marzeń” Izabela M. Krasińska

4





Niestety, dopiero gdy przeczytałam podziękowania od autorki zorientowałam się, że to jest trzeci tom serii, a ja nie zapoznałam się z dwoma poprzednimi. Jestem zła na siebie, bo to naprawdę super historia i wolałabym poznać ją jak należy, ale przynajmniej mogę Wam potwierdzić, że można czytać ją jako jednotomowa powieść. Jest dużo retrospekcji, więc nawet przez myśl nie przyszło mi, że to może być kolejny tom w serii.  Ale przyznam, że jestem trochę zła też na wydawnictwo, bo nigdzie na okładce nie ma nawet małej wzmianki czy podpowiedzi, że jest to jakaś seria. Dostałam tę książkę jako niespodziankę od wydawnictwa i nie zagłębiałam się w jakieś recenzje w Internecie, tylko przeczytałam opis z tyłu i wzięłam ją na wakacje. Teraz mam nauczkę ;)

Piotr i Marta wraz z dziećmi przeprowadzają się do nowego domu w małej miejscowości Zarzewie. Ich jednymi sąsiadami jest młode małżeństwo, które z pozoru wygląda na szczęśliwe. Jednak, gdy nikt nie patrzy, to za drzwiami ich domu rozpętuje się piekło.

Problem przemocy domowej oraz zwykłe codzienne problemy rodzin są idealnie wyważone i przeplatają się tworząc nieprzytłaczającą atmosferę. Mimo że problematyka jest trudna, to jednak czyta się tę książkę bardzo lekko i szybko. Za co wielkie ukłony dla autorki, bo niezwykle ciężko stworzyć coś takiego.

Piotr to mój ulubieniec z tej książki. I chyba tak miało być – przystojny, honorowy strażak, czy można się nie zakochać? (pytanie retoryczne J )

Chętnie sięgnę po poprzednie tomy, mimo że doskonale wiem, jak się skończą. Jednak styl pisania autorki bardzo mi się spodobał, ale też bardzo spodobała mi się fabuła. Za jakiś czas, kiedy już nie będę tak dokładnie pamiętać szczegółów, przeczytam te książki. Nawet powiem, że jestem ciekawa ;)

Moja ocena: 4+


Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona

wtorek, 4 września 2018

PRZEDPREMIEROWO "Zgadnij kto" Chris McGeorge

3




Spodziewałam się czegoś lepszego. Trochę się zawiodłam na Zgadnij kto, może nawet bardzo trochę się zawiodłam. Smutno mi, bo naprawdę zapowiadało się na super książkę, a wyszło jak wyszło.

Morgan Sheppard jako jedenastolatek rozwiązuje zagadkę śmierci swojego nauczyciela. Teraz jako dorosły mężczyzna prowadzi w telewizji program, w którym rozwiązuje różne zagadki. Pewnego dnia budzi się przywiązany do łóżka w pokoju hotelowym. Okazuje się, że nie jest sam i oprócz niego są jeszcze pięcioro ludzi, a w łazience jest trup. Morgan ma trzy godziny, żeby odkryć, kto z tej piątki zabił. Jeśli nie znajdzie zabójcy, wszyscy umrą.

Jak sami widzicie, opis brzmi naprawdę dobrze. Notka z tyłu książki, także brzmi fajnie. Niestety, to co otrzymałam, nie było tym co oczekiwałam. Największym minusem tej książki jest fakt, że domyśliłam się kto zabił. A ja naprawdę nie jestem jakoś szczególnie domyślna podczas czytania kryminałów. Serio, nie często zdarza się, żebym dobrze obstawiała mordercę. Oczywiście, od razu się nie domyśliłam, ale jakoś po 1/3 książki, powiedziałam "To ta osoba zabiła" i okazało się, że mam rację! To był dla mnie szok! Ale nie miły, nie czułam satysfakcji (no dobra, lekką czułam ;P), tylko raczej zawód, że autor nie zrobił z mojego umysłu papki i odwrócił wszystko o 180 stopni. 

Nie mówię, były zaskakujące zwroty akcji. Nawet kilka i chciałabym, żeby wywołały u mnie reakcję "Wow, co tu się dzieje?!", ale niestety wychodziło raczej typu "Aha, nie spodziewałam się, ok". Myślę, że było to spowodowane tym, że zupełnie nie związałam się z bohaterami i tak troszeńkę obojętnie podchodziłam do ich losu.

Ale nie mogę powiedzieć, że źle się czytało. Przebrnęłam przez tę książkę dosyć szybko i styl pisania podobał mi się. Liczne retrospekcje nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie. Chyba nawet bardziej ciekawiła mnie historia sprzed lat niż ta, która działa się w dzisiejszych czasach.

Ogólnie okej książka, ale tyłka nie urywa i szału nie ma. Do przeczytania. Myślę, że jest dobrym wyborem jeśli zaczynacie przygodę z kryminałem. Ja już trochę powieści z tego gatunku przeczytałam i taka książka musi mną wstrząsnąć, żebym uznała ją za dobrą. Cóż, ta tego nie zrobiła, niestety.

Moja ocena: 3-

Za książkę dziękuję Aim Media



czwartek, 9 sierpnia 2018

PRZEDPREMIEROWO - "Las Potępionych" Katarzyna Grabowska

1





"Serce nie sługa [...]. Ono zazwyczaj nie słucha i samo decyduje o miłości."



Magia ukryta w kamieniu, czyli pierwszy tom serii, niesamowicie mi się podobała i jak się okazało, to był naprawdę dobry wstęp do historii z drugiej części i podejrzewam, że też z kolejnej ;)

Julia wraz z innymi musi uciekać z Buri. Droga ucieczki prowadzi przez Las Potępionych. Nie jest to jednak łatwa przeprawa. Spotyka ich trochę komplikacji. Dziewczyna nie wie komu może ufać. I przede wszystkim, czy uda się jej wrócić do swojego świata?


Pamiętam, że czytając pierwszy tom towarzyszyło mi dużo emocji, jednak to co działo się ze mną czytając drugi tom nie da się opisać słowami! Zastanawiam się, czy to ja pożerałam tę książkę, czy to ona pożerała mnie. Często serce biło mi mocniej, co, przyznam się szczerze, nie zdarza się często. Nie mogłam oderwać się od czytania, a jednak czasem musiałam i byłam wtedy bardzo zła. Jeśli planujecie czytać Las potępionych to polecam zarezerwować czas tylko dla siebie, bo będziecie niezadowoleni, gdy będziecie musieli odłożyć tę książkę na bok. Nie popełniajcie moich błędów ;)

Julia, ech Julia… Czasem mnie denerwowała swoimi decyzjami, a czasem ją usprawiedliwiałam, że jest dopiero po maturze, więc przecież nie musi podejmować racjonalnych wyborów. No ale, czasem mnie wnerwiała. Na przykład ta sytuacja z trzynocą, trzeba być naprawdę idiotą i egoistą, żeby postąpić w taki sposób i zranić uczucia innej osoby.

Tajemnice z pierwszego tomu powoli się rozwiązywały, ale w dobrym, nieśpiesznym tempie. Nie wszystko na raz, tylko powolutku czytelnik układa części układanki w całość. Chociaż może nie taką pełną całość, bo niektóre rzeczy jeszcze się nie wyjaśniły. Moim zdaniem, autorka dobrze na razie rozwija fabułę, nie za szybko, nie za wolno, ale tak w sam raz. Bardzo lubię sekrety i niedopowiedzenia, o ile zostają one potem wyjaśnione w odpowiednim momencie, na szczęście tak jest w tej powieści.

Jestem zauroczona całą historią i po prostu nie mogę się doczekać, kiedy wyjdzie kolejny tom (mam nadzieję, że jak najszybciej!). Katarzyna Grabowska stworzyła cudowny świat pełen tajemnic, który mi się niesamowicie spodobał. I jestem zaszczycona, że mogę jej patronować oraz mogłam napisać rekomendację na jej okładkę.

 Jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, to koniecznie to nadrabiajcie! A jeśli Magia ukryta w kamieniu jest już za Wami i tak samo Wam się spodobało jak mi, to nie traćcie czasu i czytajcie Las potępionych.

Moja ocena: 5


Książkę możecie kupić TUTAJ (z niezłym rabatem!)
Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf SA