"Wszak dobry złodziej powinien wiedzieć nie tylko, jak kraść, ale i co kraść."
Miałam nadzieję na pełną zwrotów akcji przygodówkę. Niestety, lekko się rozczarowałam.
Średniowieczna Anglia. Bracia, Gilbert i William, zostają porwani, a ich cała rodzina - brutalnie zamordowana. Porywacze wprowadzają chłopców do gildii przestępców. W Londynie zaczynają uczyć dwójkę sierot odpowiednich fachów.
Może zacznę od plusów tej książki. ;)
Wydaje mi się, że XIV-wieczny Londyn został dobrze przedstawiony. Autor nie używa poetyckich opisów. Wulgaryzmami sypie jak z rękawa, obrzydliwy i realistyczny obraz miasta jest na każdej stronie. Nie pasjonuje mnie średniowiecze ani wtedy nie żyłam, więc nie moge stwierdzić autentyczności portretu ówczesnego Londynu, ale własnie tak wyobrażałam sobie to miasto w tamtym wieku ;)
Oprócz tego, świetnie ukazana była cała sieć przestępcza. Bardzo szczegółowo, ale to dobrze, bo był to naprawdę interesujący wątek i genialnie nakreślony ;)
Podobała mi się druga połówka książki. Dużo się działo, akcja pędziła na łeb, na szyję. No i to zakończenie. Trochę melodramatyczne, ale też zaskakujące, więc dzięki niemu książka trochę zyskała w moich oczach.
Co mi się nie podobało w Balladzie o przestępcach?
Przede wszystkim nudna pierwsza połowa książki. Pierwsze 200 stron czytałam chyba z 2 tygodnie! Akcja znikoma, nic tylko uczyli się, przechodzili szkolenia. Nuuuudy! Pewnie miało to nas wprowadzić w klimat książki, ale niestety się nie udało.
Poza tym, nie podobało mi się, że wątek Gilberta był tak pominięty i jedynie delikatnie nakreślony. W sumie, chyba bardziej by mi się podobało, gdyby więcej uwagi poświęcono Gilbertowi niż Williamowi. ;)
Mam mieszane uczucia, co do tej powieści. Pierwsza połowa mnie niesamowicie wynudziła i dopiero druga część książki mnie wciągnęła tak, że pochłonęłam ją w jeden wieczór! Nie mogę jej gorąco polecić ani kategorycznie odradzić. Hmmm... taki średniaczek. ;)
Moja ocena: 3--
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Poznańskie
0 komentarze:
Prześlij komentarz